- Text Size +

Przez ciepło potęgowane warstwami materiału sam zacząłem się pocić, a moje naelektryzowane niedawno włosy chłonęły część wilgoci z powietrza. Oddychając przez usta, schodziłem niżej, w stronę pięty pani Amelii. Pod dłońmi czułem materiał rajstop, lekko wilgotny, teraz jeszcze bardziej intymny, ekscytujący. Ta ekscytacja łączyła się z trwogą wywołana poczuciem kończenia się powietrza; to jednak tylko potęgowało moją chęć odwzajemnienia szczelnego, wyciskającego dech z piersi uścisku. Gdy tylko mogłem, łapczywie zatapiałem twarz w rajstopie, jak gdybym chciał przebić się do jej ciepłej, nagiej skóry.


Nie zaszedłem szczególnie daleko w swoim lekkomyślnym pełznięciu, gdy pani Amelia ruszyła nogą i rozpięła głośno zamek kozaka, oślepiając mnie nagłym rozlewem światła. Wybudzony z erotycznego otępienia, łapczywie łykałem napływające zdekarbonizowane powietrze, aż nie wypchnęło go ze mnie bez zapowiedzi spotkanie z kuriozalnie kolosalnym palcem kontrolerki. Z trudem się obróciwszy, próbowałem asekuracyjnie odepchnąć go od siebie, choć zdrowy rozsądek przypominał mi jak bardzo daremne było to przedsięwzięcie. Ucisk wkrótce ustąpił, a ja znów znalazłem się w ciemności, jakby kontrastowo gęstszej niż wcześniej. Już w pełni zmysłów i wspominając wydarzenia, które zaszły zaraz po moim zmniejszeniu, przypomniałem sobie, że nie chciałbym tak naprawdę znaleźć się pod piętą pani Amelii w momencie jej powrotu do obchodów komunikacji miejskiej. Szybko więc wspiąłem się z powrotem ku gumce stopki i resztę podróży cierpliwe kontynuowałem w bezpieczeństwie jej objęcia.




Dłoń kontrolerki objęła mnie z jakby trochę większą delikatnością niż gdy robiła to po raz pierwszy. Trafiłem do kieszeni jej marynarki. Pani Amelia kończyła zmianę.


Odebrałem swoje rzeczy i pospiesznym krokiem opuściłem komisariat.


Gdy odzyskawszy swój oryginalny wzrost grzecznie czekałem na zakończenie legitymowania – mandat mnie w końcu nie ominął – zastanawiałem się, czy pożegnać się z kontrolerką. Czy to już nie za dużo. Czy powinienem, czy wypada. Czy będę w stanie. Niezaprzeczalnie się tej nocy do siebie zbliżyliśmy, ale intymność ta była bardziej profesjonalna, bezosobowa. Nie patrzyliśmy sobie przecież zbyt długo w oczy. Dlatego zamiana kilku szczerych słów po godzinach wydawała mi się bardziej brawurowa niż wszystko to, co miało miejsce w jej kozaku. Jak dobrze, że nie natrafiłem na żadne lustro; gdybym się wtedy, po nocy pełnej wrażeń, w jakimś przejrzał, zupełnie już bym nie znalazł odwagi by stanąć przed kontrolerką.


Nadal rozdarty, postanowiłem sprawdzić najpierw, czy jest w ogóle sens się zastanawiać. Stojąc na schodach komisariatu, ujrzałem powoli oddalającą się kontrolerkę. Ruszyłem za nią. Oj, może nie tak szybko, przecież jej nie gonię.


– Pani Amelio! – odwróciła się, jakby się mnie spodziewała.


– Tak?


– Dziękuję – odpowiedziałem lakonicznie, onieśmielony widokiem jej twarzy.


– Nie ma sprawy.


Beznamiętność jej słów coś ukrywała. Zmieszałem się


– To… do zobaczenia.


Lekko, pytająco pochyliła głowę w dół, utrzymując kontakt wzrokowy.


– A planuje się pan znowu zobaczyć? – zanim odpowiedziałem, dodała: – Może następnym razem poradzimy sobie bez wystawiania mandatu, hm?


I odeszła.


Do domu wracałbym tą samą drogą, co ona, ale postanowiłem pójść naokoło. Nie chciałem psuć tego momentu.


You must login (register) to review.